Intro, (tak, w tytule posta użyłam słowa czołówka, bo nie byłam pewna czy odmienić intro czy nie :P) to coś na co wielu nie zwraca uwagi lub coś, co wręcz irytuje rzesze fanów wyczekujących każdego odcinka. Ostatnio oglądając pewien serial dotarło do mnie, że sama mam zarówno swoje ulubione, ale też takie, które mimo, że trwają ledwie kilkanaście sekund, muszę je przewinąć.
Ale dzisiaj przedstawię te, które lubię i nie są dla mnie męczarnią, a stanowią fajne dopełnienie serialu.
1. Suits
Niby nic. Nowy Jork, garnitury, dwóch kolesi. No okej, ale primero, Nowy Jork uwielbiam (chociaż nie byłam. a może właśnie dlatego...), segundo, świetnie skrojone garnitury, i tercero, to nie byle jacy kolesie, a Gabriel Macht (którego pokochacie od pierwszego odcinka) i Patrick J. Adams. Do tego piosenka wpadająca w ucho, którą nucę za każdym razem, a i tak udaje mi się jedynie poprawnie wyśpiewać 'greenback boogie'.
2. Sherlock
Tutaj z kolei na głównym planie inne miasto - Londyn. I to taki Londyn, do którego zaraz chciałabym się wybrać (okej, licząc też przy okazji na przypadkowe spotkanie Benedicta Cumberbatch <3). Piękne ujęcia. Poza tym jest w nim coś tajemniczego, odrobinę niepokojącego, ale tylko ciutkę. A dla mnie zapowiadającego już za chwilę cudownie spędzone 1,5h. A tego wszystkiego dopełnia idealnie wpasowujący się klimat serialu motyw muzyczny.
3. Hannibal
Czyli wariacje na temat soku żurawinowego aka krwi. Niby nic, muzyki do tej pory nie zapamiętałam, ale jest dziwne i bardzo niepokojące, całkowicie pasuje do samego serialu, a to przecież podstawa.
4. Misfits
Tutaj właściwie całość robi muzyka. Dynamiczna, idealna do pogibania nogą w momencie oczekiwania na serial. Jeszcze chyba żadna piosenka tak nie pasowała do samego serialu, do jego atmosfery i tematyki.
5. Game of Thrones / Gra o tron
Przy takim serialu nawet przy intro nie mogłoby być wtopy. Niby troszkę przydługie, ale nigdy nie nudzę się ani przez sekundę. Zostajemy zabrani w krótką podróż po Westeros. A ta muzyka! Przecież nawet jak się zamknie oczy, to od razu słychać, że zaraz zostanie nam zaserwowany serial o tematyce fantasy.
6. Dexter
Przyznam się, że tego serialu akurat nie oglądam. Natknęłam się na info przygotowując tę notkę. I jestem zachwycona! Naprawdę po obejrzeniu go mam ochotę zaraz zabrać się za pierwszy sezon. To jedno z niewielu intro, gdzie nie zwracam nawet uwagi na muzykę, dla mnie w tym momencie staje się mało istotnym tłem, bo ujęcia są cudowne, z dbałością o każdy szczegół. 7. Lekarze
To na koniec coś z naszego rodzimego podwórka. Pomysłowe, przyjemne dla oka. Coś w podobnym stylu stworzyli twórcy serialu Hotel 52. Nigdy nie widziałam, a czołówkę pamiętam. Co łączy wszystkie intro, które dzisiaj pokazuję, to fakt, że aktorzy występują w nich w niewielkiej ilości. No i właśnie o to chodzi, jak dla mnie bohaterzy uśmiechający się do kamery i machający do widzów średnio interesują.
A Wam jakiekolwiek zapadły w pamięć? W ogóle zwracacie uwagę na serialowe czołówki?