Przede wszystkim dziękuję za przekroczony tysiąc wyświetleń. Dla osoby, która niejednokrotnie ponosiła porażkę, jeśli chodzi o prowadzenie czegoś nazywanego blogiem, to naprawdę miłe zaskoczenie.
Jest tak wiele do opowiedzenia, że nie wiem, od czego właściwie zacząć.
To jeszcze z takich bieżących spraw pochwalę się, że dostałam się na filologię hiszpańską, więc od października będę mogła zdobywać wiedzę na temat tego cudownego kraju do woli. ;)
Do domu wróciłam właściwie 2 dni temu, więc nawet nie było kiedy tutaj coś skrobnąć.
W ostatnim tygodniu mojego pobytu niewiele się działo poza dniem, w którym Hiszpania wygrała Euro. Takiej euforii wśród tłumu chyba nigdy nie zobaczę. I mnie się udzieliło, że nawet nie wiem, w którym momencie razem z nimi zaczęłam krzyczeć : "Yo soy espanol, espanol, espanol!"
To wszystko było tak cudowne, że musiałam to uwiecznić, by w każdej chwili móc sobie tym widokiem poprawić nastrój. Pokażę Wam, jak tylko znajdę swój kabelek do telefonu. (czy Wasze też tak często gdzieś znikają?)
Jeśli chodzi o wyjazd jako całość, to jestem zadowolona. Rodzina była miła i sympatyczna, chociaż zazdroszczę wielu au pair kontaktu z ich host family. Carmen była chwilami nieznośna i nie będę jej bardzo miło wspominałam. Czasem musiałam zacisnąć zęby i wmówić sobie, żeby się tak nie przejmować. Zrobić to, co do mnie należy, bez rozmyślania nad całą resztą. Mimo wszystko, kiedy Salva z Marią wyjeżdżali, to zrobiło mi się strasznie jakoś smutno. Z nimi miałam dużo lepszy kontakt, może dlatego, że właściwie nimi się nie "zajmowałam". Młodemu właśnie dziś stuknęła szesnastka i żal mi, że już nigdy go nie zobaczę.
Postanowiłam, że za rok na pewno wyjeżdżam, mam nadzieję, że dzięki temu drobnemu doświadczeniu łatwiej uda mi się coś znaleźć. Tym razem postawię na bardziej unormowane godziny pracy i młodsze dzieci. Bo jak mówią małe dzieci - mały kłopot, duże dzieci...
Mam jeszcze trochę zdjęć, żeby Wam pokazać, więc jeszcze mnie nie opuszczajcie ;)
I na koniec piosenka, z którą nieodłącznie kojarzy mi się mój miesiąc w przepięknej Murcji.
gratuluję dostania się na filologię!
OdpowiedzUsuńJa również od października zaczynam filologię hiszpańską :D
OdpowiedzUsuńW jakim mieście będziesz studiować :)
Perejil
Ja na Uniwersytecie Śląskim, czyli w Sosnowcu.
UsuńA Ty?
właściwie we wszystkim ;P prawdą były sprawy personalne,reszta to kłamstwa
OdpowiedzUsuńtylko 15, taaak :D póki co się nie denerwuję, ale chyba niedługo zacznę, po weekendzie będę załatwiać różne sprawy przedwyjazdowe.. a Ty już wróciłaś i studia :) szybko mija ten czas.
OdpowiedzUsuńCzy ja wiem czy dobrze. Czasami to i ja jestem surowa dla nich. Co do notek. Mam dużo pomysłów ale jak już siadam do komputera to siły mnie opadają i nie mam chęci na nic.
OdpowiedzUsuńdziekuje bardzo!
OdpowiedzUsuńno to swietnie, jak na razie moge polecic Londyn - zdcecydowanie nie mozna sie tu nudzic :) mam nadzieje ze zachaczysz o mnie jeszcze zanim ja wyjade :)
na caly rok :) a tu juz minol jeden miesiac nie wiadomo kiedy!
OdpowiedzUsuńDajesz więcej zdjęć!
OdpowiedzUsuńHiszpania jest cudowna, a właśnie najlepsze, że taka zróżnicowana. Z początku myślałam, żeby koniecznie wybrać się do Barcelony (mam tam koleżankę, którą chciałam spotkać) albo do Madrytu (myślałam, że będzie najciekawiej), a w końcu trafiłam w kilka miejsc i nadal nie mogę się nacieszyć (durnie się czuję, mówiąc to od godziny siedząc przy lapie zamiast pożyć miejscem, ale aktualnie akurat jestem naprawdę zmęczona ;p).
Hmm, szczegóły.. jasne, że mogę, tylko jakie :D dla mnie to 2tyg. historii i trudno je streścić, chciałam dodać zdjęcia, ale musiałabym tu wstawić przynajmniej z 200 haha
OdpowiedzUsuńPewnie interesuje Cię gdzie dokładnie byliśmy
tak więc Amsterdam - Paryż z noclegiem - Madryt - tydzień w Portugalii nad samiutkim oceanem, codzienne imprezy do 6 rano, surfing(dla chętnych) i zwiedzanie! - Barcelona - Nicea z noclegiem
zatrzymywaliśmy się też we Włoszech, w Austrii i Niemczech.
Jechałam sama, nie znając nikogo, ale z wycieczką studencką, mieliśmy pilota, z którym mogliśmy zwiedzać miasta, ale tak naprawdę wycieczka rozchodziła się we wszystkie strony i tylko spotykaliśmy się w miejscu zbiórki o danej godzinie (tylko w Lizbonie mieliśmy Panią przewodniczkę, Margarida Guerra z National Geographic); plan wycieczki był ruchomy, zwiedzanie Madrytu (cały dzień) wyszło w praniu ;)
Masz może jakieś konkretne pytania :)?
Jakoś ciągnę! U hostki to zależy nieco od nastroju, ale nie narzekam, mam wszystko czego mi potrzeba, miła rodzinka, dzieciaki da się ogarnąć!
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci bardzo! Teraz to już tylko umierać :-D
OdpowiedzUsuńMnie portugalski Portugalczyków kompletnie do siebie nie przekonuje, ale np. brazylijski portugalski jest świetny!
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Planuję takowych więcej. Wiesz, ja Twoich Tobie zazdroszczę gdyż masz tam ciepło i słonecznie :)
OdpowiedzUsuńi co z tymi zdjęciami? ;>
OdpowiedzUsuń