Pokazywanie postów oznaczonych etykietą studia. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą studia. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 13 stycznia 2013

365 photo project

Troszkę mi się w ostatnim czasie nudziło (wiadomo, sesja się zbliża, więc trzeba sobie wymyślić jakieś zajęcie byle tylko nie zabrać się do nauki), więc postanowiłam rozpocząć 365 photo project.


Polega to po prostu na tym, że każdego dnia robimy jedno zdjęcie. Nie zaczęłam 1 stycznia, ale w sumie nie ma takiego wymogu. Dopiero kiedy zobaczyłam swoje zdjęcia z tego tygodnia zrozumiałam jak nudne jest moje życie... Zresztą zobaczcie sami...
05/01/2013 - flaga, która dumnie powiewa u mnie w pokoju. Kupiona w Murcji w czasie oglądania wspólnie z setkami Hiszpanów ćwierćfinałów Euro 2012.
06/01/2013 - Dupo, mój przyjaciel niedoli. Prezent od koleżanek, który dostałam zdaje się na 16? urodziny.
07/01/2013 - Sosnowiec, czyli w drodze na mój wf - badminton. Akurat w tym dniu mieliśmy turniej. Osiągnięcie dnia - nie byłam ostatnia!
08/01/2013 - A to Ismena, z którą przyjaźniłam się w gimnazjum. Teraz już może tak często się nie widujemy, ale lubimy się ze sobą spotkać. Tutaj wracałyśmy z karaoke, na które mnie wyciągnęła. Dobrze, że na następny dzień zajęcia dopiero od 11:30 ;)
09/01/2013 - a to już nasza wydziałowa choinka. Szyby, szyby, wszędzie szyby, często przydają się swetry, bo zazwyczaj jest cholernie zimno.
10/01/2013 - czekając na autobus do Sosnowca. Ten plakat spotykam codziennie od kilku tygodni. Świetny w swojej prostocie, naprawdę zwrócił moją uwagę.
11/01/2013 - zdjęcie z serii "pokaż jaki syf masz u siebie za oknem" oraz "snow, snow everywhere".
Mam nadzieję, że na słomiany zapale się nie skończy jak to zwykle bywa w moim przypadku. ;)

wtorek, 23 października 2012

who you are + book tag

Jest dopiero październik, a ja już myślę nad kolejnym wyjazdem jako au pair.
Teraz już bardziej zdaję sobie sprawę z wszystkich plusów i minusów tego przedsięwzięcia, dlatego ta decyzja jest już lepiej przemyślana, mimo że zostało jeszcze mnóstwo czasu.

A tak w ogóle to już prawie od miesiąca mogę nazywać siebie studentką.
Jak jest? Świetnie. Nie, nie piszę tego z ironią.
Wreszcie robię to, co lubię. Nie muszę rozwiązywać logarytmów, uczyć się wzorów wszystkich kwasów czy mięśni w ciele człowieka. Ludzi mam na roku w porządku, chociaż jeszcze nie natrafiłam na taką osobę, z którą mogłabym się jakoś zaprzyjaźnić.
Facetów u nas jak na lekarstwo, ale cóż zrobić. Chciałam kierunek humanistyczny, no to masz babo placek.
Ostatnio mam wiele na głowie. Robię prawko (dojeżdżam godzinę do Tarnowskich Gór -.-'), udzielam korków, chodzę na zajęcia ze śpiewu, wkręciłam się w zespół wokalno-teatralno-taneczny (na szczęście nikt nie będzie musiał mnie oglądać podczas wykonywania ostatniej z tych rzeczy), no i oczywiście staram się nie robić sobie problemów już na początku studiów, więc uczę się też. Ale lubię być zajęta, wtedy nie muszę sobie zaprzątać głowy innymi, mniej przyjemnymi sprawami.
Chociaż czasem brakuje mi czasu, żeby tak zwyczajnie poczytać jakąś książkę.
Tak apropo - tag od Angeli.
TAG
O jakiej porze dnia czytasz najchętniej ?
Wieczorami, przed spaniem.

Gdzie czytasz ?
W łóżku, na łóżku, w autobusie.

W jakiej pozycji najchętniej czytasz ?
Na półleżąco.

Jaki rodzaj książek czytasz najchętniej ?
Nie mam ulubionego gatunku, czytam wszystkiego po trochu.

Jaką książkę ostatnio kupiłaś/dostałaś ?
"Wielkiego Gatsby'ego."

Co czytałaś ostatnio?
"Marinę" Zafona.

Co czytasz obecnie ?
"Rozważną i romantyczną" Austen.

Używasz zakładek czy zaginasz ośle rogi ?
Używam zakładki, którą dostałam od wychowawczyni na zakończenie liceum.

E- book czy audiobook ?
E-book.

Jaka jest twoja ulubiona książka z dzieciństwa ?
"Dzieci z Bullerbyn"

Którą z postaci literackich cenisz najbardziej ?
Jako fanka Austen na usta ciśnie mi się Pan Darcy w tym momencie.


A, i na dobranoc piosenka, którą ostatnio nieustannie zapętlam :


PS - Jestem aż tak stara, że moja babcia zaczyna się martwić tym, że nie mam chłopaka? ;D

środa, 18 lipca 2012

no hay 2 sin 3

Dawno mnie tu nie było, a wiele się od czasu ostatniej notki pozmieniało.
Przede wszystkim dziękuję za przekroczony tysiąc wyświetleń. Dla osoby, która niejednokrotnie ponosiła porażkę, jeśli chodzi o prowadzenie czegoś nazywanego blogiem, to naprawdę miłe zaskoczenie.
Jest tak wiele do opowiedzenia, że nie wiem, od czego właściwie zacząć.
To jeszcze z takich bieżących spraw pochwalę się, że dostałam się na filologię hiszpańską, więc od października będę mogła zdobywać wiedzę na temat tego cudownego kraju do woli. ;)
Do domu wróciłam właściwie 2 dni temu, więc nawet nie było kiedy tutaj coś skrobnąć.
W ostatnim tygodniu mojego pobytu niewiele się działo poza dniem, w którym Hiszpania wygrała Euro. Takiej euforii wśród tłumu chyba nigdy nie zobaczę. I mnie się udzieliło, że nawet nie wiem, w którym momencie razem z nimi zaczęłam krzyczeć : "Yo soy espanol, espanol, espanol!"
To wszystko było tak cudowne, że musiałam to uwiecznić, by w każdej chwili móc sobie tym widokiem poprawić nastrój. Pokażę Wam, jak tylko znajdę swój kabelek do telefonu. (czy Wasze też tak często gdzieś znikają?)
Jeśli chodzi o wyjazd jako całość, to jestem zadowolona. Rodzina była miła i sympatyczna, chociaż zazdroszczę wielu au pair kontaktu z ich host family. Carmen była chwilami nieznośna i nie będę jej bardzo miło wspominałam. Czasem musiałam zacisnąć zęby i wmówić sobie, żeby się tak nie przejmować. Zrobić to, co do mnie należy, bez rozmyślania nad całą resztą. Mimo wszystko, kiedy Salva z Marią wyjeżdżali, to zrobiło mi się strasznie jakoś smutno. Z nimi miałam dużo lepszy kontakt, może dlatego, że właściwie nimi się nie "zajmowałam". Młodemu właśnie dziś stuknęła szesnastka i żal mi, że już nigdy go nie zobaczę.
Postanowiłam, że za rok na pewno wyjeżdżam, mam nadzieję, że dzięki temu drobnemu doświadczeniu łatwiej uda mi się coś znaleźć. Tym razem postawię na bardziej unormowane godziny pracy i młodsze dzieci. Bo jak mówią małe dzieci - mały kłopot, duże dzieci...
Mam jeszcze trochę zdjęć, żeby Wam pokazać, więc jeszcze mnie nie opuszczajcie ;)

I na koniec piosenka, z którą nieodłącznie kojarzy mi się mój miesiąc w przepięknej Murcji.